A jak wiadomo każda księżniczka musi mieć łóżeczko z baldachimem. Oczywiście w zakupie tym był ukryty cel, miało ono zachęcić Zosię do zasypiania samej w jej własnym łóżeczku. Jak myślicie, czy się udało?
Dwie pierwsze noce Zosia w swoim łóżeczku, mamusia obok czytająca bajeczki. Kolejne dwie nocki tatuś usypia córcię w jej nowym łóżeczku, przeczytał bajeczkę, zostawił światło i wyszedł z pokoju. Po kilkunastu minutach wchodzimy sprawdzić czy Zosia śpi. Owszem śpi, ale rozwalona na naszym łóżku ;)
Niemniej łóżeczko się córci podoba, baldachim i "kuki" też (kolorowe kółka przyszyte do baldachimu).
Uszyliśmy również nową pościel z firanek, które udało mi się kiedyś kupić w szmateksie, nie starczyło jednak na całą kołdrę, dlatego jedna strona jest w różowo-białe paski.
Zosia dostała też radyjko z odtwarzaczem CD, na umilenie wieczoru przy spokojnej, nastrojowej muzyce.
Ach ta nasz mała księżniczka, jest rozpieszczana na każdym kroku, a dzisiaj pokazała mamusi różki na spacerku. Ale jak tu się złościć na takiego słodziaszka. Serce mięknie jak spojrzy tymi swoimi pięknymi oczkami. Inne mamy chyba dobrze wiedzą o czym mówię.