czwartek, 26 kwietnia 2012

FLOWER POWER

   Nareszcie są pelargonie w sprzedaży. No i mam swoją wymarzoną białą i jasnoróżową. Na razie trzymam je w domu bo nie wiadomo co jeszcze noc przyniesie, a tu mają cieplutko. Chociaż przymierzyły się też do wersji balkonowej.



   Stokrotki zebrane z córcią na spacerze. Bezcenne. Kwiaty mają moc, u kobiet zawsze wywołują uśmiech na twarzy.



   Moje pierwsze w życiu bratki, wreszcie się na nie skusiłam.


   Pewnie część z was poczyniła jakieś plany na długi weekend - tydzień majowy ;) Ja niestety pomiędzy  dniami wolnymi jestem w pracy, ale z racji tego, że mój M dzisiaj w nocy przywiezie dla nas wreszcie nowe autko będzie to idealny pretekst by wyskoczyć gdzieś naszą trójką, choćby na dwa dni :)

poniedziałek, 23 kwietnia 2012

Z szerszej perspektywy

   Chciałabym wam dzisiaj pokazać większy kawałek naszego mieszkania na strychu. W niedziele udało mi się doprowadzić je do względnej czystości. Każdy kto ma małe dzieci wie co to znaczy bezustanny bałagan.
   Sprzątanie w domu, w którym dorastają dzieci, jest jak odśnieżanie chodnika zanim przestanie padać. (Źródło: Phyllis Diller).


   Narożnik zajmuje dość dużo miejsca w niewielkim salonie dlatego w planie mamy jego wymianę. Szczególnie, że potrzebuje miejsca na moje wymarzone fotele, które już od ponad pół roku czekają na renowacje.




   Kuchnia niewielka i brak w niej wiszących szafek ze względu na skosy, na szczęście świetnie się sprawdzają pakowne szafki narożne.







   W salonie obowiązkowo duży rodzinny stół przywieziony w okazyjnej cenie z outletu meblowego.











   Wiklinowy kosz wypchany po brzegi zabawkami, tylko na czas sesji zdjęciowej stał tak ładnie nienaruszony.



   Na koniec nie może zabraknąć oczywiście uśmiechniętej buzi Zosieńki prezentującej zerwane na spacerze stokrotki.


   Pogoda nasz dzisiaj rozpieszcza po wczorajszym deszczu, słoneczko pięknie świeci udało mi się nawet kupić białe pelargonie.


wtorek, 17 kwietnia 2012

Z ostatniej chwili

   Zosia ma się już świetnie, humor dopisuje, apetyt odzyskany i dodatkowo jak głośno potrafi krzyczeć ;)




   
   Dzisiaj rano wybrałyśmy się na ryneczek. I aż chciało mi się krzyczeć : "gdzie jest ta wiosna??!!".
   Zaczął padać deszcz ze śniegiem, zerwał się mroźny wiatr, wymarzłam się bardziej niż w zimie. Trzeba było liczyć do 10-ciu, żeby nie stracić panowania nad sobą. 


niedziela, 15 kwietnia 2012

Mech w roli głównej

   Zniknęły już dekoracje świąteczne i pomyślałam, że przydałoby się trochę zielonego w domu zanim na dobre wszystko zazieleni się w ogrodzie. Z wczorajszego spaceru wróciłam więc z reklamówką mchu i badylami z nad morza i od razu zabrałam się za robienie drzewek z mchu. I tak oto niskim kosztem zrobiło się przyjemniej w mieszkanku.


   Do zrobienia drzewek z mchu zainspirowała mnie ta doniczka. Kupiłam ją od razu z konkretnym przeznaczeniem. Odnalazła się w swojej roli idealnie.


   Czy wiecie, że istnieje ponad 600 gatunków mchów? Ja tam na  spacerze dopatrzyłam się chyba z trzech ;) Mech świetnie sprawdza się w takich dekoracjach, długo pozostaje zielony.


   Gdyby ktoś z was chciałby pobawić się w takie dekoracje gorąco polecam. 
   Potrzebujecie tylko trochę mchu, ja zrywam go płatami, styropianową kulę, pocięty sztywny drucik, dowolną doniczkę, kij i trochę gazet. 
   Po zerwaniu mchu od razu można zabierać się do pracy. Płaty mchu przyczepiam do styropianowej kuli za pomocą małych wygiętych drucików, powstają takie jakby pinezki z dwoma końcami, potrzeba ich dość sporo, żeby mech dobrze się trzymał. 
   Nabijamy kij, można to oczywiście zrobić wcześniej, ja robię po zrobieniu kuli ponieważ automatycznie robi się ona większa i nigdy nie wiem jakiej długości kij będzie odpowiedni, potem już tylko do doniczki i upycham gazetami, żeby wszystko ładnie się trzymało, na wierzch dałam trochę sianka, ale można też mchu, albo kamyków.


   A to już kolejne drzewko w doniczce po dekoracjach świątecznych, na wierzchu wianek z gałązek i trochę sianka. 
   Z doniczki jestem szczególnie zadowolona kosztowała 6 zł i jest bardzo masywna. Obawiałam się, że przy kasie okaże się, że to jakaś pomyłka, ale ku mojej radości cena pozostała niezmienna.



   Tak się rozpędziłam z tymi kulami z mchu, że powstała jeszcze jedna.


   Nic nie może się zmarnować dlatego powstał wianek z resztek mchu.



   Moja pelargonia ma się chyba dobrze, nie uschła więc jestem dobrej myśli.  
   Czy ktoś z was wie, kiedy pojawiają się pelargonie w sprzedaży.



   Półka nad telewizorem powoli zapełnia się i cieszy oko, biel jest świetnym tłem do dekoracji. Przemalowanie ściany było zdecydowanie strzałem w dziesiątkę. 


   U mnie w domu niestety wszyscy się pochorowali, opanował nas jakiś wstrętny, wyniszczający wirus. Zosia blada, słabiuteńka i smutna. Odsypiają z tatą chorobę całymi dniami, mnie jakiś cudnym trafem nie dosięgło. Ale serce mi się kraja jak patrzę na moją Zosieńkę, jakby mi ktoś zabrał dziecko. Nie chce jeść, nie bawi się, nie uśmiecha...
   Puszczamy jej od czasu do czasu bajki bo na nic nie ma bidulka siły ani ochoty ;(


No i oczywiście dziadki obsypują Zosię prezentami, ale i to ją zbyt długo nie cieszy. 



Życzę wam udanej niedzieli !
 Wczoraj widziałam pierwszego motylka.







piątek, 6 kwietnia 2012

Porządki przedświąteczne...

...no tak jeśli chodzi o przygotowania świąteczne to mnie najbardziej kojarzą się z pucowaniem domu. Mama zawsze pytała : pomagasz w kuchni, czy sprzątasz dom? Znając moje zdolności kulinarne zawsze wybierałam to drugie. Lubię czasem coś upichcić, ale codzienne gotowanie to dla mnie katorga. Na szczęście w niedziele obiadek u rodziców, a w poniedziałek u teściów. Więc dzisiaj było wielkie sprzątanie, a jutro jeszcze zrobię Mazurka, żeby nie było, że taka kiepska ze mnie gospodyni ;)



   Dekorowanie domu na święta to zdecydowanie najprzyjemniejsza z rzeczy jak dla mnie ;)
   Zajączek ze zdjęcia już nie ma jednej nogi, kiedy  byłam zajęta zaplątywaniem gałązek w gniazdko Zosia dobrała się do niego i stracił bidak jedną kończynę, na szczęście mech ukrył ten drobny mankament.


   W sklepie Pepco natrafiam ostatnio na fajne rzeczy jak ta rameczka na przykład.



   Wieszaczek to też jedna z tych fajnych rzeczy i wciąż nie mogę zdecydować się gdzie go powiesić...
   Czekam aż  pelargonie wypuszczą korzenie, kolor będzie niespodzianką, różowy albo czerwony...jak tylko pojawią się w sprzedaży rzucam się  na białe :)


   Jutro moja córeczka powędruje z koszyczkiem poświęcić jedzonko na  świąteczne śniadanko, mamusia na pewno uwietrzni ten moment, może zdążę wrzucić jeszcze parę fotek jutro.