Zosia zaliczyła trzy nurkowania, mama o mało co nie dostała zawału serca, tacie dostało się że nie trzyma córci, a Zosieńka w swoim żywiole.
Od zeszłego roku nic się nie zmieniło, Zosia pcha się do wody jak oszalała, zajada piasek garściami i za nic w świecie nie daje się poskromić.
Jutro z samego rana jak pogoda dopisze startujemy na plażę, nasza mała dama już szykuje outfit.
Bardzo marzyła mi się sesja mojej córci na łące pełnej maków, takie piękne zdjęcia urzekły mnie na blogu Maliny w Maju. Niestety moja Zosia nie chce współpracować i zdjęcia są jakie są, na większości ma głowę spuszczoną w dół, albo niezadowoloną minę.
Życzymy wam i sobie słonecznej niedzieli!