Trochę było przebojów z nią, jechaliśmy aż do Poznania, byłam chyba wtedy w 7 miesiącu ciąży. Jak dotarliśmy na miejsce okazało się, że nie zajmują się już projektowaniem i musimy sami wyrysować projekt choćby odręcznie. Więc razem z moim narzeczonym udaliśmy się do restauracji i przy kawce spędziliśmy 2 godziny na kombinowaniu gdzie jaka szafka ma stanąć. Zrobili nam kosztorys i potem już mój Sebcio pożyczył auto dostawcze od wuja i pojechał drugi raz po kuchnię i 2 szafy :)
Tyle było zamieszania z tym pakowaniem, że jak już wrócił do domu to na miejscu okazało się, że brakuje drzwi od jednej z szaf. Dopiero po 2 miesiącach udało nam się je skompletować i to w gdańskiej Ikei.
Cały montaż to oczywiście zasługa mojego ukochanego
Na szczęście narożne szafki są niezwykle pakowne. Udało nam się wcisnąć troszkę większą lodówkę niż w planach początkowych. Uff, nie wiem jakbyśby się pomieścili z mniejszą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz